Leżaka na plażę

Branża reklamowa przyciąga ku sobie inne rejony rynku. I jak soczewka skupia na sobie ich zainteresowanie. Szczególnie wytwórcy przedmiotów użytkowych chętnie współpracują z agencjami kreatywnej odsłony wizerunku.

leżaki-ogrodowe-Outlet[1]

Mając do dyspozycji wiele narzędzi marketingowych, twórcy reklamy nie muszą ograniczać inwencji. Skutecznym narzędziem są gadżety firmowe. Dzięki zamieszczonym logotypom stanowią przenośne źródło informacji o firmie i jej intencjach. Do często używanych w okresie wiosenno-letnim drobiazgów należą leżaki z nadrukiem. Nie sposób nie wykorzystać nadchodzącego lata i wypuścić na plażę prezentów dla klientów, które swą wielkością zapewniają dostateczną widoczność przekazu reklamowego. Stała ekspozycja sprawia, że leżaka z logo będzie jak reklama wyświetlana w najdroższym czasie reklamowym. Ilu ludzi ją obejrzy. Biorąc pod uwagę zatłoczenie plaż na polskim wybrzeżu, śmiało, można założyć, że podczas sezonu jeden leżaczek obejrzy tysiące osobników obu płci. Godziny spędzone na plaży spowodują rozłożenie przekazu na długi czas. Żadna reklama w telewizji nie ma takiego przelicznika. Sekundowe naliczanie wszystkich stacji telewizyjnych powoduje szybkie topnienie gotówki w portfelu. Reklamy telewizyjne to krótkodystansowcy, a nawet hiper-sprinterzy. Nim ktoś zauważy, o czym jest reklama i w międzyczasie zechce zrobić łyk kawy, chcąc kontynuować oglądanie reklamy, będzie musiał zadowolić się następnym filmikiem o czymś innym. I znów skupienie i kolejny łyk kawy i nowy filmik. Jak w kalejdoskopie.

Źródła:
https://widocznareklama.wordpress.com
https://plazowelezaki.wordpress.com

Trudy wypoczywania

Najpierw śniadanie, a później na miasto. W każdej miejscowości nadmorskiej w czasie sezonu letniego jest tak samo. Tłum ludzi snujących się leniwie po wszystkich zakamarkach, po każdej ulicy i ścieżce. Pokazujących sobie coś palcami wysoko lub nisko i pozujących do zdjęć robionych własnym telefonem z patykiem.

Plaże także pełne. Pełne ludzkich ciał. W każdy słoneczny dzień piasek usiany jest mięsiwem jak lada chłodnicza w hipermarkecie. Sprzedawcy popcornu i lodów na patyku krążą po obrzeżach, bojąc się naruszyć strefę haremu samców morsów. To niebezpieczne, kiedy przeciskając się przez tłum, balansując na jednej nodze w klapkach na gołych stopach, można obsypać jakąś foczkę piaskiem, który przyklei się do skóry nasmarowanej drogim kremem z filtrem. Niebezpiecznie jest też potykać się o niezasiedlone leżaki z nadrukiem. Można nie wyjść cało z tej opresji. Pozostaje więc patrolować obrzeża zony i mieć nadzieję na wyprzedzenie konkurencji.

leżak z nadrukiem

Na wakacjach na każdego mogą czekać niespodzianki i zagrożenia. Można się dobrze bawić lub przeżyć koszmar. Można trafić w miejsce, gdzie królują komary, które wygłodniałymi hordami fruwając to tu to tam, napadają na biednych ludzi. Można też trafić do miejscowości opanowanej przez uchodźców- emigrantów, mających zgoła inne wyobrażenie o gościnności i dobrych manierach, chociażby. Nie zawsze pytają, czy wolno, zanim coś wezmą. Coś, co może należeć do ciebie.

I innym, choć mającym inny kaliber zdarzeniem może być uciążliwe sąsiedztwo. Kiedy to cały rok na piętrze powyżej małe potworki tupiąc, uprzykrzają każdy weekend i człowiek chce się wyrwać do cichego zakątka, by wreszcie odetchnąć i nie słyszeć dzikich wrzasków. Jednak może nie być to nam dane. Akcja pięćset plus zatacza coraz szersze kręgi. I można trafić na rodzinę wielodzietną (tym gorzej) z rozwrzeszczaną gromadką.

I wreszcie ludzie wracają do domu. Niby opaleni, niby wypoczęci, ale ulgę dopiero czują, kiedy przestępując próg domu, poczują swojskie zapachy własnego siedliska. Opuszczonego na chwilę tylko.

Leżak plażowy w barterze

Tę konstrukcję znają chyba wszyscy. Młodzież i ci, którzy osiągnęli wiek męski. Ludzie w średnim wieku, a na koniec na pewno starsi. Kiedy oni byli mali i wyjeżdżali z rodzicami na wakacje z puli funduszu wczasów pracowniczych, takie leżaki były w każdym szanującym się ośrodku wczasowym. Mniej szanujące się też posiadały pełne magazyny sprzętu sportowo rekreacyjnego, w którego składzie znajdowały się leżaki.

Do dziś są wykorzystywane jako leżaki reklamowe. Jednak przed laty nie było potrzeby reklamowania się na leżakach. Zresztą nie tylko na leżakach. Na niczym. Wszelkie dobra były reglamentowane i ich produkcja była planowana centralnie z dokładnością, z jaką zezowaty koń trafia w otwarte wrota do stodoły. Wspomniane planowanie zakładało ciągły niedobór, więc każda wyprodukowana sztuka czegokolwiek trafiała do odbiorcy albo przez system rozdzielników, albo okrężną drogą przez ręce kolejnych spekulantów. I nikt nie wybrzydzał. Miałeś Fiata 125p i dostałeś dwie opony do ciągnika, brałeś, co dają i szukałeś rolnika, który wymieni dwie opony do Ursusa na metr kartofli. Kartofle w mieście zamieniałeś na parę butów gumowych ocieplanych i sześć kompletów uszczelek do pralki marki Wiatka. Z butami na powrót wracałeś na wieś i upłynniałeś je, dostając w zamian koszyk jajek, a uszczelki za kasę można było zbyć w zaprzyjaźnionym punkcie serwisowym. Tak samo dało się zrobić z jajami. Na targowisku miejskim rozchodziły się jak bułki, które niekoniecznie były ciepłe i świeże, a pochodziły z pobliskiej piekarni. Zarobione pieniądze trzeba było szybko zamienić na coś, co nie traciło wartości. Na przykład złoto lub dolary. I tak kapitał oczekiwał na pojawienie się frajera, który będzie miał na zbyciu choćby jedną oponę do dużego Fiata. Wtedy sukcesywnie należało odblokować zamrożony kapitał. I już jeden kapeć czekał na montaż. Zakupy w tych czasach mogły zajmować dość dużo czasu.

leżaki reklamowe

A leżaki czekały na tych, którzy dostąpili łaski otrzymania skierowania na wczasy nad morzem do Ustki albo Rowów.